Protesty- jak doceniać je trzeba ten tylko się dowie, kto je zyska...

Nazwa sesji: Protest nr. 1
Data rozpoczęcia: Tydzień pierwszy, piątek, od 8 do 18
Maksymalna ilość graczy: nieograniczona
Charakter sesji: Neutralny
Tematyka: Zamieszki, anarchie i inne smakołyki
Opis: Przed ratuszemł się największy plac w całym kraju- Mały Paryż. Cały plac miał około 25 na 25 metrów. Po bokach były rozstawione ławki, w rogach zbudowano fontanny. W samym centrum Little Paris znajduje się posąg jeszcze z czasów angielskich- jest to wyrzeźbione w metalu stado lwów. Tuż przy tym pomniku ustawiono drugi (tuż po odejściu anglików)- jest to tzw. Jack Niepodległy- pomnik jednego z wyzwolicieli kraju trzymającego cyrkową, płonącą obręcz. Do skakania lwów, które rzekomo Silvercoastrzycy oswoili.
Właśnie tutaj umówiono się na pierwszy protest.
Inne:
Pytanie-co wasza postać zamierza robić na proteście?

Krauser zabiera swojego teama i jedzie pilnować by protestujący zbyt wiele nie odwalali.

Ja poproszę o wstęp na sesję.
Nie, żeby coś, ale chciałby częściej wychodzić z domu, co nie? A te albinoskie dziwadła temu niezbyt chyba służą.

Panie Krauser, ma pan dzisiaj wyjątkowe (nie)szczęście- wraz z panem pilnować protestu będzie jeszcze Włoch- Juliusz Lavir. Dodatkowo, do waszej wesołej kompanii dołączył się także jeden z Agentów Bezpieczeństwa- Mark. Wasz plan działania jest prosty- wchodzicie na dach, rozplanowujesz wszystko taktycznie, rozdzielasz broń na swoich 5 pomocników i... czekać. Tak, cierpliwość to dość ważna cnota przy takich operacjach. Obyś nie musiał nic robić... Tak, wtedy byłoby pięknie. Utopijnie. Aczkolwiek Mark zniszczył resztki nadziei na pacyfistyczne rozwiązania.
-Erwin? Erwin! Pan premier będzie przemawiać. Rozumiesz? Premier!-
____
Tymczasem pan Ryling przechadzał się niedaleko głównego placu w stolicy. Prawdopodobnie chciał zrobić zakupy czy pójść na spacer. Nie ma tak łatwo! Gdy zbliżałeś się do Małego Paryża zauważyłeś, że w okolicy krząta się około trzydziestu blanków, a ich liczba ciągle się zwiększa. Zauważyłeś też mężczyznę w czarnym garniturze wykrzykującego różne hasła. Oto kilka przykładów:
-Równość dla blanków!
-Żądamy produkcji leków!
-Póki co jesteśmy mili!
I inne takie fanatyzmy. Chyba będzie zabawnie, czyż nie? Pozostaje panu tylko zająć miejsce... Albo wleźć do tłumu. Ale za ewentualne zarażenie nikt odpowiedzialności nie poniesie... Poza świeżo zarażonym.

Zaiste, zapowiada się ciekawie. Pan Ryling zbliżył się do tłumu i akurat mu się przypomniało, że dzisiaj miała być ta cała akcja, o której to tak gwarno wczoraj w pubie ludzie mówili. Spojrzał na listę zakupów, potem na tłum, a po krótkiej chwili schował skrawek kartki i ruszył nieco bliżej w stronę tłumu. Zakupy mogą poczekać, racja? A niecodziennie ma się demonstrację. W końcu był ciekaw, jak władze zareagują na to, co też protestujący tu wystawiają? Zajął miejsce po chwili w jednej z ławek i przyglądał się, jakie to ozdobne transparentacyje zdążyli ludzie na ten dzień przygotować, starając się jednocześnie nie zbliżać się do nikogo z tu obecnych.

Ekipa Krausera, czy nie mogła się pojawić lepsza do zatrzymania protestów? No chyba kurcze nie. Erwin broń podzielił w dosyć prosty sposób. Każdy dostał pistolet Baretta kalibru 9mm. Dwóch podkomendnych otrzymało w ręce policyjny karabin wyborowy AWP, trzech natomiast pistolety maszynowe MP5 i pałki policyjne. Niemiec dla siebie wybrał karabin AK74n z lunetą. Na środku dachu została położona mała skrzyneczka z zawartością w postaci 2 granatów dymnych i 4 gazowych.
- Dobra, jeden z karabinem na lewą krawędź, drugi na prawą. Ja będę idealnie na przeciwko protestujących. Reszta pod drzwiami. Jeśli ktoś schodzi na dół to pozostajemy w stałej łączności radiowej. - Bo o radiu nie można było zapomnieć. Gdy do Erwina dotarły słowa Marka, to odpowiedział.
- To lepiej żeby się nie zbliżał do tej zbieraniny. Oby też ochronę miał dobrą. Przypomnij też ochronie by zapewnili mu jakąś drogę ewakuacji, bo nie wiadomo co tu się będzie dziać.

Pan Ryling długo na jakiegoś kompana nie musiał czekać. Co prawda nawet nie czekał- ot, sam się nawinął. Był to mężczyzna dość wysoki i zdecydowanie szeroki. Umięśniony i zapewne dość silny. A do tego jaki blady!
-Ej, ty, chłopak! Czego chcesz? Nie jesteś blank, to wypad!- o, tak do ciebie powiedział w przypływie elokwencji.
Tymczasem impreza zaczęła się rozkręcać. Ktoś wspiął się na pomnik lwa, kilka osób rozwiesiło wulgarne, kolorowe transparenty (pierwszy po prawej, w górnym rogu, drugi po środku, a trzeci gdzie na obrzeżach po lewej stronie)... A ludzi napływało. Nie minęło kilka chwil, a na placu robiło się coraz tłoczniej. Było tu już ze sto pięćdziesiąt osób. Minimum!
Do Erwina odezwał się Mark:
-No... Tak generalnie, to w razie gdyby ktoś chciał go zabić to wy ich macie zastrzelić. Wtedy sobie ważniacy uciekną.- rzekł i poprawił krawat. Nienaganny strój musi pozostać piękny, a nuż ktoś go z tego dachu zobaczy?

- Czyli bez powodu mamy nie strzelać? - Cóż, Erwin miał wielką ochotę na to by przynajmniej strzelić obok człowieka który wszedł na lwa. Ale jakby to zinterpretował tłum? Cóż, Erwinowi nie cieszyło się na myśl o większym rozruszaniu tłumu. Za duże konsekwencje. - Mamy gdzieś rozstawione jakieś blokady na drogach? Bo jednak przyda się jakieś bezpieczne miejsce, a warto to odseparować od reszty miasta. Żeby nie narozrabiali wszędzie. Rozumiesz? - Spytał się jeszcze Marka. Krauser wiedział tyle co wiedział, więc wolał się dopytać.